Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem i praca w charakterze trenera?
Zamiłowanie do sportu wyniosłam z domu. Jako dziecko trenowałam taniec towarzyski w klasie S. Marzeniem był balet ale podobno byłam za wysoka. W szkole średniej było trochę siatkówki (do tego jestem za niska) i pojawiła się siłownia. Trenera sportowego i instruktora fitness robiłam parę lat później. Sam fitness daje możliwość łączenia dwóch pasji: do sportu i do muzyki. Zawód ten wymaga ciągłego rozwoju i pogłębiania wiedzy co staram się robić na bieżąco.
Można spotkać Cię w Bella Line Welness Centrum, ale nie tylko, powiedz, z jakimi drużynami i sportowcami do tej pory pracowałaś?
Pierwsza drużyna to był rok 2016 i Angels Toruń, wyszła luźna rozmowa z Mathew Karshey'em, wówczas zawodnikiem obecnie Trenerem, by trochę im pomóc w czasie sezonu. Od 2018 jestem przy grupach młodzieżowych Twardych Pierników. Kiedy Kamil Michalski przejął AZS UMK (koszykówka) również przez jeden sezon pomagałam mu przy chłopakach trenującym z nimi w Belli. Kilkukrotnie prowadziłam treningi w ramach obozów dla Juventusu Toruń. A od maja jestem z Wami.
A co sprawiło, że jak to się mówi „wkręciłaś się” w pracę z hokeistami i zdecydowałaś dołączyć do sztabu jako trener przygotowania motorycznego?
Hokej to był pierwszy sport drużynowy, na który chodziłam. W Toruniu to poniekąd tradycja (opowieści o meczach „Pod Grzybkiem” w domu były. Miałam przyjemność być na meczu NHL w Anaheim pomiędzy Anaheim Ducks i Detroit Red Wings. Także ten hokej zawsze gdzie był. A dla trenera to jest niesamowite wyzwanie. Dyscyplina, która łączy w sobie tak wiele cech jednocześnie: szybkość, zwinność, dynamiczne zmiany kierunku, siła, a do tego wymaga ogromnego balansu ciała i jego świadomości, bo wszystko dzieje się na łyżwach i lodzie, nie na boisku, tracku czy murawie. Więc kiedy padła od Franka i Bomiego propozycja, by coś razem podziałać, odpowiedź mogła być tylko jedna.
Pracowałaś z chłopakami już całe lato, więc teraz powiedz jak oceniasz ich kondycję, motorykę i zaangażowanie w treningi?
Jak każdy Trener od przygotowania na pewno powiem, że chciałabym móc mieć więcej czasu dla siebie z nimi. Jest sporo rzeczy, których dotychczas nie było, które musimy nadrobić. Nie chciałabym ich oceniać zwłaszcza w kontekście tego, że część dołączała w trakcie. Aczkolwiek nigdy nie jest tak, by nie mogło być jeszcze lepiej. Zaangażowanie natomiast to stan umysłu i tu już każdy z zawodników sam powinien sobie wystawić ocenę.
Czy są jacyś zawodnicy, których postawiłabyś za wzór jeśli chodzi o pracę na Twoich treningach?
Michu Kalinowski i Kuba Gimiński. Tytani pracy na treningach, świadomi, skoncentrowani zawsze otwarci na każdą sugestię, korektę. Mateusz Studziński również to samo. Ale przy tym wszystkim chcę pochwalić Pulpeta [Mateusza Zielińskiego] za pracę jaką wykonał przez ostatnie miesiące.
Pełnisz u nas funkcję trenera przygotowania motorycznego. Nie każdy z Kibiców wie, co to właściwie jest. Powiedz więc czym się dokładnie zajmujesz pracując z zawodnikami?
Trener przygotowania motorycznego przygotowuje zawodników pod specyfikę danej dyscypliny sportowej. Trening ma na celu zwiększenie wydolności, szybkości, zwinności, siły, wytrzymałości, mocy, wszechstronnych cech motorycznych. Również zadaniem trenera jest praca z kontuzjowanymi zawodnikami przy współpracy z fizjo, tak by mogli oni wracać jak najszybciej do gry.
A o czym prywatnie marzy Justyna Wrzesińska?
Prywatnie o czym marzę? Szczerze ostatnio nie mam czasu nawet o tym pomyśleć, bo zawodowo jedno z moich marzeń właśnie się spełnia i już jest kolejne. Więc pozostawmy odpowiedź na to pytanie jako moją słodką tajemnicą.
Niniejszy wywiad, w świetle prawa autorskiego i prasowego, stanowi własność intelektualną KH Toruń HSA oraz autora wywiadu: Marcina Jurzysty. Powielanie, cytowanie, przedrukowywanie w całości lub we fragmentach, w wydawnictwach papierowych oraz internetowych, bez wiedzy i zgody autora zabronione.