Anton Svensson, filar KH Energa Toruń i jeden z najbardziej rozpoznawalnych bramkarzy w lidze, zdecydował się przedłużyć kontrakt i rozegrać trzeci sezon w barwach toruńskiego zespołu. W rozmowie opowiada o swojej motywacji, relacji z kibicami, nowym trenerze i celach na nadchodzące rozgrywki.
Anton, zdecydowałeś się zostać w KH Energa Toruń na kolejny sezon. Co Cię przekonało do kontynuacji tej drogi?
Wierzę, że mamy szansę zapisać się w historii. W zeszłym sezonie byliśmy o krok od półfinału. Porażka z Jastrzębiem była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Wielu chłopaków postanowiło zostać — to dla mnie ważny sygnał, bo znam ich możliwości.
To będzie Twój trzeci sezon w Toruńiu, drugi z rzędu. Czy wciąż czujesz się tu obcokrajowcem, czy Tor‑Tor stał się już Twoim drugim domem?
Świetnie jest wracać w to samo miejsce na kolejny rok. Mam więcej pewności siebie, mniej nowych rzeczy do ogarnięcia. Znam klub, znam atmosferę — zdecydowanie czuję się tu jak w drugim domu.
Z jakim nastawieniem wchodzisz w nowy sezon? Co jest dla Ciebie najważniejsze w kwestii rozwoju i roli w drużynie?
Przygotowałem się na długi sezon fizycznie i mentalnie. Przelałem litry potu na treningach, by w decydujących momentach być tym, który przechyla szalę zwycięstwa.
Toruńscy kibice cenią Twój spokój i koncentrację w bramce. Jak ważna jest dla Ciebie atmosfera na trybunach?
Ogromnie. To nie dotyczy tylko mnie jako bramkarza — cała drużyna tego potrzebuje. Doping dodaje energii, daje ten ostatni impuls w ciasnym meczu. Myślę, że ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę, jak dużo to dla nas znaczy.
Wkrótce rusza przedsprzedaż karnetów. Dlaczego warto dołączyć do tej historii od samego początku?
Karnet to szansa, by poczuć się częścią czegoś wyjątkowego od pierwszego gwizdka. Razem budujemy długą, emocjonującą opowieść. Im nas więcej, tym większa rodzina KH Energa Toruń.
Co dla Ciebie znaczy gra przed toruńską publicznością? Masz jakieś szczególne wspomnienia?
Dwa momenty z poprzedniego sezonu zostaną ze mną na długo. Pierwszy to ostatni mecz roku z Katowicami — pełna hala, prowadzimy 3:0, rywale doprowadzają do 3:3, a my wygrywamy po karnych. Szaleństwo! Drugi to play‑off z Jastrzębiem — 3:3 po regulaminowym czasie, potem karne i nasze zwycięstwo. Niesamowite chwile.
Nowym trenerem został Leif Strömberg. Miałeś już okazję z nim porozmawiać?
Leif jest w Szwecji dobrze znany. Cieszę się, że będę mógł z nim pracować i jestem ciekawy, co wniesie do zespołu. Fajnie być częścią tej drogi.
Zespół znów połączy młodość z doświadczeniem. Czy czujesz się jednym z liderów nie tylko na lodzie, ale też w szatni?
Zdecydowanie tak. Wiem, czego ode mnie oczekują ludzie w klubie i koledzy z drużyny, a przede wszystkim — wiem, czego oczekuję od siebie.
Z perspektywy bramkarza — co będzie kluczem do utrzymania stabilnej formy drużyny?
Trzymać się planu od pierwszego meczu do ostatniego. Nie oczekiwać niczego, dopóki nie dało się z siebie wszystkiego. To będzie dla nas kluczowe.
Jakie cele stawiasz sobie i drużynie na ten sezon?
Półfinał. Ale nie jako efekt jednego zawodnika — robimy to wspólnie: drużyna, kibice, wszyscy wokół klubu.
Jesteś doświadczonym zawodnikiem, który nigdy nie idzie na skróty. Jak podchodzisz do przygotowania fizycznego?
To styl życia. Trzeba wiedzieć, gdzie się jest i dokąd zmierza, także w kontekście zdrowia. Zawsze być gotowym na kolejny strzał.
Na koniec — co powiesz toruńskim kibicom, którzy odliczają dni do pierwszego meczu w Tor‑Torze?
Zapiszcie datę w kalendarzu i bądźcie gotowi, gdy krążek spadnie na lód.
Niniejszy wywiad, w świetle prawa autorskiego i prasowego, stanowi własność intelektualną KH Toruń HSA oraz autora wywiadu: Marcina Jurzysty.
Powielanie, cytowanie, przedrukowywanie w całości lub we fragmentach, w wydawnictwach papierowych oraz internetowych, bez wiedzy i zgody autora zabronione.