Hokej to więcej niż sport, to Rodzina... Rozmowa z trenerem Teemu Elomo

2 lata temu | 16.05.2022, 15:03
Hokej to więcej niż sport, to Rodzina... Rozmowa z trenerem Teemu Elomo

Przyjechałbym do Torunia, nawet gdyby mój brat nie trenował w Sanoku, ale oczywiście zapytałem go o zdanie na ten temat i obaj już nie możemy się doczekać, aż zagramy przeciwko sobie.

Zacznijmy od twojej kariery zawodniczej, bo ta była bardzo bogata i ciekawa. Poza Finlandią grałeś m.in. w Danii, Francji, na Węgrzech, Szwecji, Kazachstanie, Słowacji. Wywalczyłeś mistrzostwo EHL (European Hockey League) w sezonie 1996/1997, grałeś w reprezentacji Finlandii m.in. z Tomkiem Valtonenem, z którą sięgnąłeś po złoto na Mistrzostwach Świata U20 w sezonie 1997/1998, trzy razy byłeś Mistrzem Finlandii, wywalczyłeś brązowy medal w Danii z drużyną Herning Blue Fox, wygrałeś Puchar Kontynentalny i Mistrzostwo Francji z Rouen. Jest tych sukcesów tyle, że nie wiem, czy czegoś nie pominąłem [śmiech]. Czy czujesz się spełniony jako były zawodnik?

Tak, miałem szczęście wygrać wiele tytułów mistrzowskich podczas mojej długiej kariery. To było dużo ciężkiej pracy i oczywiście trochę szczęścia, aby być w klubach, które odniosły duży sukces i miały dobre zespoły przez te wszystkie lata. Zapomniałeś [śmiech], że w 1997 roku wygrałem Mistrzostwa Europy U18, z drużyną Finlandii i Tomek Valtonen też był częścią tej drużyny.

A gdybyś miał wybrać jedną rzecz, którą najbardziej pamiętasz z czasów, gdy byłeś zawodnikiem, to co by to było?

Muszę powiedzieć, że zwycięstwo w Mistrzostwach Świata U20 jest dla mnie najdroższe. Mecze były rozgrywane w Finlandii i wygraliśmy z Rosją w dogrywce przed pełną Hartwall Arena w Helsinkach. Również mój pierwszy mecz w seniorskiej drużynie Finlandii był spełnieniem marzeń. Wspomnień jest tak wiele, ale szczególnie te dwa są dla mnie wyjątkowe. Gra w Kazachstanie też była doświadczeniem, którego nigdy nie zapomnę, ale nie ze względu na hokej [śmiech]. Mógłbym napisać książkę o tamtym sezonie w Kazachstanie. Wszystkie rzeczy, które widziałem i doświadczałem. Niewiarygodne [śmiech].


Byłeś też draftowany z numerem 132 przez Dallas Stars w 1997 roku w Drafie NHL. Jakie to było uczucie i jak wspominasz tamten moment?

Tak, to było wręcz surrealistyczne. Wiedziałem, że zostanę powołany, ponieważ mój agent w tamtym czasie przywoził tylko swoich klientów, których powołano, do Pittsburgha, gdzie odbywał się Draft. To było niesamowite przeżycie zobaczyć z bliska, jak wielkie to jest wydarzenie. Pierwotnie miałam być draftowany w drugiej rundzie, ale później usłyszałam, że będzie to trochę później ze względu na mój wzrost. Wtedy prawie 90% graczy miało 190 cm lub więcej. Duzi chłopcy szli przodem [śmiech], ale byłem bardzo podekscytowany, gdy usłyszałem, jak Dallas Stars wyczytuje moje imię.

Kończyłeś karierę zawodniczą w Szwecji, w drużynie Olofströms IK, gdzie w sezonie 2016/2017 pracowałeś najpierw jako grający trener, a już w kolejnym sezonie jako główny trener. Jak wspominasz ten pierwszy sezon pracy trenerskiej?

Tak, myślałem o wycofaniu się z hokeja, ponieważ moje ciało, a zwłaszcza kolana, były w złym stanie, ponieważ przez te wszystkie lata trenowałem i grałem bardzo ciężko i nie oszczędzając się. Potem otrzymałem telefon ze Szwecji w sprawie bycia trenerem, więc skorzystałem z tej okazji, ponieważ wiedziałem, że chcę dalej być obecny w hokeju na lodzie. Warunki nie były najbardziej profesjonalne, ale zawsze jestem wdzięczna Olofströmowi, że dali mi wtedy szansę.

Potem kontynuowałeś pracę trenerską w Szwecji, w drużynie Osby IK, gdzie również spędziłeś dwa sezony, prowadząc drużynę po mistrzostwo na poziomie czwartym rozgrywek w Szwecji i awans na poziom trzeci. Jak smakował ten pierwszy sukces trenerski, po którym przyszedł nieszczęsny okres koronowirusa?

W Osby było świetnie, ponieważ klub miał jasny cel i tym celem był awans. Zebraliśmy dobry zespół i było to dobre doświadczenie dla zawodników i całej organizacji, które pozwoliło nam awansować do wyższej ligi. To było naprawdę trudne, ale udało się nam to zrobić i to było wspaniałe uczucie. Tam też, w drugim sezonie, zakwalifikowaliśmy się do play off i mogliśmy awansować do dywizji 1., ale potem nadszedł covid i sezon został odwołany. A szkoda wielka, bo kolejny awans rok po roku, to byłoby coś!

Potem wyjechałeś do Norwegii, gdzie przez dwa lata pracowałeś w drużynie Haugesund Seagulls. Wspominałeś już, gdy rozmawialiśmy wcześniej, że z powodów finansowych drużyna przechodziła poważne problemy w drugi mroku Twojej pracy, ale abstrahując od tego, jak porównałbyś doświadczenie z pracy w Szwecji z tym w Norwegii?

Przeprowadzka do Norwegii była dla mnie wielką szansą. Udało mi się awansować w hokeju na wyższy poziom i pierwszy sezon rozpoczęliśmy świetnie, awansując do play-offów, ale potem, znowu z powodu covidu, sezon został odwołany. Drugi sezon od początku był żartem. Musieliśmy rozpocząć sezon z punktami ujemnymi, ponieważ zarząd źle zarządzał finansami. Zmniejszyli drastycznie budżet na kontrakty zawodnicze, więc musiałem zmienić 80% zespołu, co zawsze jest trudne. Potem od samego początku przytrafiało się nam wiele kontuzji i większość meczów graliśmy tylko dwoma liniami. Poprosiłem o więcej zawodników, ale federacja stwierdziła, że nie możemy pozyskać nowych zawodników, ponieważ klub nie wypłacił pensji i opłat sędziowskich podczas meczów u siebie. Potem dotknęła mnie jeszcze osobista tragedia ponieważ moja mama zmarła w grudniu z powodu raka, więc był to najtrudniejszy okres w moim życiu. Cały sezon to była tylko walka o wszystko, kierownictwo nie odbierało telefonu, nie przychodzili na lodowisko i skończyło się to bankructwem. Dużo pieniędzy stracono z powodu błędów i nieuczciwości kierownictwa. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał tego doświadczać. Nienawidzę nieuczciwości i ukrywania, ale zawsze mówię, że dobre rzeczy przychodzą do dobrych ludzi, więc może byłem dobrym człowiekiem i nagrodą była właśnie oferta z Torunia.


Widać, że jesteś zdeterminowany jeśli chodzi o to, co kochasz robić. Co pociąga Cię w pracy trenerskiej?

To uczucie, gdy widzisz graczy i drużynę, która odnosi kolejne sukcesy i staje się lepsza. Zawsze chcę najlepiej dla zawodników i drużyny i jestem szczęśliwy, jeśli mam z tym coś wspólnego, gdy zawodnik i drużyna są nagradzani za swoją ciężką pracę. A hokej to nie tylko sport, to świetna społeczność. To Rodzina, o czym dobrze wiecie w Toruniu. Zawsze chcesz jak najlepszego wyniku dla swojej Rodziny.

Masz dwóch braci, którzy również zajmują się hokejem. Młodszy, Tommi, pracuje jako asystent w TUTO Hockey, a starszy Mikka, jest trenerem w PHL w drużynie Ciarko STS Sanok. Czy często była między Wami rywalizacja?

Zawsze istnieje rywalizacja między braćmi, zwłaszcza gdy byliśmy młodsi, ale Miika był moim wzorem do naśladowania i skłonił mnie do kontynuowania kariery hokejowej, gdy zobaczyłem, że mu się to udaje. I myślę, że mój młodszy brat również podziwia nas, wraz z naszym rozwojem. Wszyscy byliśmy bardzo utalentowanymi graczami. Tommi w pewnym momencie stracił zainteresowanie grą, ja grałem do 37 roku życia, a Miika grał w NHL, ale jego kariera zakończyła się kontuzją. Teraz wszyscy nadal jesteśmy zaangażowani w hokej. Założyłem łyżwy, gdy miałem 2 lata i jeszcze ich nie zdjąłem [śmiech]. To jest wspaniałe! Jesteśmy hokejową rodziną i teraz, kiedy nasi oboje rodzice odeszli, musimy trzymać się razem, mimo, iż czeka nas rywalizacja w tej samej lidze.

No właśnie, co wiesz o Polskiej Hokej Lidze? Czy Mikka zdążył Ci już coś o niej opowiadać, a może sam miałeś już jakieś doświadczenia z naszą ligą? Czy fakt, że Twój brat jako trener będzie z Tobą rywalizował w PHL, dodatkowo motywuje Cię do pracy w Toruniu?

Niewiele wiem o lidze tylko to, co powiedział mi Miika. Poziom jest znacznie wyższy niż w Norwegii, więc do zbudowania zespołu potrzebne są solidne podstawy, a zaczyna się od dobrego bramkarza. Wokół tego możesz zbudować wszystko. Dlatego już od jakiegoś czasu nad tym pracujemy i analizujemy różne kandydatury. Bycie dobrym zespołem w lidze wymaga od wszystkich ciężkiej pracy i ja się takiej pracy nie boję i cieszę się, że zarówno mój asystent, jak również chłopacy z biura, którzy bardzo się angażują, też się pracy nie boją i możemy działać wspólnie. Przyjechałbym do Torunia, nawet gdyby mój brat nie trenował w Sanoku, ale oczywiście zapytałem go o zdanie na ten temat i obaj już nie możemy się doczekać, aż zagramy przeciwko sobie [śmiech].

A czy byłeś kiedyś w Polsce? Co wiesz o naszym kraju?

Byłem wielokrotnie w Krakowie i Gdańsku. Polska to piękny kraj o bogatej historii. Chcę dowiedzieć się więcej o Polsce i Toruniu. Ciekawostką jest to, że jestem wielkim fanem szwedzkiego zespołu rockowego Sabaton i wiem, że mają wielu fanów w całej Polsce [śmiech].


Wspomniałeś, że bywałeś w Polsce, ale do tej pory tu nie pracowałeś. Jak zareagowałeś na propozycję z Torunia i co sprawiło, że ją przyjąłeś, skoro nie był to Twój starszy brat [śmiech]?

Zawsze jestem szczery, więc powiem wprost: byłem bardzo zaszczycony i otrzymaniem propozycji objęcia stanowiska głównego trenera w Toruniu i podszedłem do tego z dużą pokorą. Od razu się zgodziłem i teraz, kiedy umowa jest sfinalizowana, jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem.

Czy miałeś okazję poznać poprzedniego trenera Torunia, Jussiego Tupamaki i czy znasz jego styl prowadzenia drużyny?

Tak, miałem okazję poznać Jussiego. Rozmawiałem z nim o mieście i klubie. O tym, jak to działa, a on miał do powiedzenia tylko dobre rzeczy. Odwalił kawał świetnej roboty w Toruniu i mam nadzieję, że podobnie będzie za mojej kadencji i będę dalej rozwijał projekt, który został zapoczątkowany w ubiegłym sezonie.

Ważną częścią tego projektu, jest praca z młodymi zawodnikami. Czy lubisz pracę z takimi hokeistami? Jaki jest klucz do tego, by sprawić, że młody hokeista się rozwija i staje się dobrym zawodnikiem?

Tak. Wspaniale jest widzieć, jak stają się lepsi i rozwijają się. Młodzi gracze chcą się uczyć i doskonalić. Wielką rzeczą, którą zawsze mówię młodszym zawodnikom, jest to, żeby wykorzystać obecność trenera i mu zaufać. To znaczy słuchać, szanować i próbować. Trener musi być dla zawodnika nie dlatego, że jest tylko trenerem. On też musi słuchać i dostosowywać się. Trener musi być obecny. Jako zawodnik musisz być otwarty na naukę, chcąc się uczyć i robić to w kółko. Każdy ma szansę zostać hokeistą, jeśli poświęci się temu i ciężko pracuje, a trener jest po to, aby pomóc Ci osiągnąć każdy cel. Ale najważniejszą rzeczą jest systematyczność i cierpliwość. Nie możesz się spieszyć i poganiać swojej kariery. Miałem 17 lat, kiedy rozegrałem swój pierwszy mecz i sezon w drużynie seniorów. Szczerze mówiąc, chciałbym móc to cofnąć. Byłem za młody. Powinienem był poczekać rok lub dwa. Być może wtedy moje ciało pozwoliłoby mi o ten rok lub dwa dłużej pograć.

Gdy Jussi prezentował nam swoją filozofię trenerską opisywał ją skrótem od liter tworzących angielskie słowo SERCE: H [Hard Work] Ciężka praca, E [Equality] Równość, traktowanie każdego w ten sam sposób, niezależnie od zajmowanego stanowiska, [Attitiude] Nastawienie, a więc bycie tym, kim jesteś w dobrych i złych czasach. Pozostanie wiernym sobie, praca nas sobą i doskonalenie się się każdego dnia, R-[Respect] Szacunek, wobec pracy, wobec zespołu, wobec klubu, kibiców i wszystkich dookoła, T- [Teamwork] Praca zespołowa. Budowanie atmosfery wspólnoty i braterstwa w całym Klubie. Każdy jest ważny, bez względu na to, jaką pełni rolę. A jaka jest Twoja filozofia trenerska?

Moja filozofia trenerska jest dość podobna. Praca zespołowa to moje słowo klucz. Wszystko, co robisz, robisz jako zespół. Wygrywasz, przegrywasz, odnosisz swoje wzloty i upadki, radzisz sobie jako zespół, jako rodzina. Wspieracie się nawzajem w każdej sytuacji. Nigdy nie zostawiasz członka swojego zespołu, swojej rodziny. Podnosisz go, pocieszasz go. Kiedy zaczynasz to czuć, wszystko staje się łatwiejsze.

Czego nasi zawodnicy mogą spodziewać się po trenerze Teemu Elomo?

Zawodnicy mogą oczekiwać ode mnie, że jestem twardy, ale sprawiedliwy. Traktuję wszystkich uczciwie. Bez względu na swoją rolę lub status. Jeśli jakiś zawodnik jest zaangażowany i oddany grze, to znaczy jest bardzo dobry, stwarza okazje przez cały mecz, to dam mu szansę na jeszcze więcej. Nieważne, czy jesteś zawodnikiem pierwszej linii, graczem czwartej linii czy juniorem. Jeśli dajesz z siebie wszystko, postaram się, aby mógł dać jeszcze więcej.

Czego najbardziej nie lubisz i nie tolerujesz u zawodników?

Powiedziałem to wcześniej w tym wywiadzie. Nie lubię zawodników, których nie można trenować. Którzy się kłócą, którzy nie słuchają, którzy niczego nie szanują, którzy nie grają według reguł obowiązujących w zespole. Taki zawodnik nie jest dobry dla drużyny, jest zakałą rodziny. Hamuje atmosferę od wewnątrz. Nazywam to rakiem. Stopniowo to cię pożera, jeśli w porę tego nie wytniesz.

Czy się interesujesz poza hokejem?

Interesuję się golfem. Mam co prawda okresy, w których nienawidzę golfa [śmiech], ale zawsze do niego wracam. Staram się też spędzać czas z przyjaciółmi, kiedy jestem w domu. Za każdym razem, gdy jadę w nowe miejsce, staram się poznać to miejsce, kraj. Spróbować lokalnej kuchni i poznać nowych ludzi. Sprawia, że czujesz się jak w domu. Ważą rzeczą dla mnie jest też to, że moja dziewczyna też jest szczęśliwa i podąża ze mną tam, gdzie wezwie mnie hokej. Jestem bardzo wdzięczny, że mam ją przy sobie przez te wszystkie lata.


Co chciałbyś przekazać toruńskim Kibicom zanim pojawisz się w Toruniu?

Chciałabym powiedzieć wszystkim kibicom Torunia, że nie mogę się doczekać spotkania z Wami i rozpoczęcia sezonu oraz wspólnego stworzenia wspomnień, które będą trwały wiecznie. Bardzo się cieszę, że przyjadę do Torunia i razem będziemy Rodziną.

Niniejszy wywiad, w świetle prawa autorskiego i prasowego, stanowi własność intelektualną KH Toruń HSA oraz autora wywiadu: Marcina Jurzysty. Powielanie, cytowanie, przedrukowywanie w całości lub we fragmentach, w wydawnictwach papierowych oraz internetowych, bez wiedzy i zgody autora zabronione.

Udostępnij
 
5448648