Dzieci wiedzą same dokładnie co chcą robić... Tomasz Jaworski, Tato Adriana

10 miesięcy temu | 23.06.2023, 08:51
Dzieci wiedzą same dokładnie co chcą robić... Tomasz Jaworski, Tato Adriana

Zacznijmy od pytania nie związanego z samym hokejem. Jakim dzieckiem był Adrian?

 

Ogólnie był grzecznym dzieckiem, tylko wszędzie było go pełno i był bardzo ruchliwy, co jak widać przełożyło się na sport.

 

Jak doszło do tego, że Adrian zaczął trenować hokej na lodzie i czy próbował go Pan przekonać do piłki nożnej, którą sam Pan trenował?

 

Adrian na początku trenował tenis, trochę piłkę, ale zdarzyło się tak, że raz poszliśmy na ślizgawkę, żeby się nauczył jeździć na łyżwach i po tej ślizgawce spotkałem moich kolegów, którzy namówili mnie, bym został z nimi na meczu. Zaproponowałem Adrianowi, że odwiozę go do domu, żeby nie było mu zimno, skoro mecz trochę potrwa, a on odpowiedział, że zostaje ze mną. Ja mu na to, że nie, zawiozę Cię do domu, a on dalej powtarzał, że zostaje, więc ostatecznie został na tym meczu. Siedzimy tak, mecz trwał już jakieś pięć minut i nagle Adrian mnie szturcha i mówi – Tato, ja wiem co będę robił! Więc pytam go, co takiego będzie robił, a on mi odpowiada – Będę jednym z najlepszych hokeistów! I tak właśnie zaczęła się Adriana przygoda z hokejem. Ze względu na to, że on chciał bardzo grać w hokeja i o tym marzył i to było dla niego najważniejsze.

 

Czy jest jakiś mecz Adriana, który Pan zapamiętał szczególnie i dlaczego?

 

To były tegoroczne play-offy, mecz z Oświęcimiem, gdzie Adrian strzelił bramkę na 4:3.

 

Czy bardzo żałował Pan lub żałuje, że Adrian nie zdecydował się na grę w Niemczech?

 

Nie ma czego żałować. Adrian jako młodzieżowiec wyjechał do Niemiec, ta gra w Niemczech dawała mu bardzo dużo. Wrócił z powrotem do Polski. Nie wiadomo co by było, gdyby tam został, a jak wrócił do Polski to osiągnął tam bardzo dużo, gra w dobrej drużynie, jest podstawowym zawodnikiem, do tego od czasu do czasu powoływany jest do kadry narodowej. A ta oferta, którą dostał z Niemiec w tym roku? Po prostu zdecydował się zostać w toruńskim klubie, tutaj, gdzie zaczynał, a co przyniesie czas to jeszcze zobaczymy, może za rok oferta będzie lepsza.

 

Adrian jest aktywny nie tylko jako sportowiec, ale również biznesman. Czy żyłkę do interesów odziedziczył po Panu?

 

Wiadomo, w biznesie różnie bywa, ale nawet porażka nas wzmacnia albo czegoś uczy i możemy zacząć od początku ze zdwojoną siłą. Tak samo jest w sporcie. Nigdy nie wolno się poddawać, tylko walczyć do końca.

 

Czy gdy spotyka się Pan z Adrianem to o czym najczęściej rozmawiacie, jakie macie wspólne tematy?

 

Rozmawiamy o rodzinie, o meczach, które rozegrał i o tym jak je rozegrał, czy był z siebie zadowolony czy nie. Ale rozmawiamy też o samochodach, o mojej pracy. Rozmawiamy po prostu o wszystkim, tak jak ojciec z synem.

 

Co przekazałby Pan wszystkim hokejowym ojcom?

 

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, by rodzic nie zmuszał dziecka, by ono spełniało jego niezrealizowane marzenia z dzieciństwa zamiast swoich. Dzieci wiedzą same dokładnie co chcą robić, czego pragną i co chcą osiągnąć. Ja nigdy się nie bałem zaryzykować i widzę, że Adrian ma podobnie. Jeśli czegoś chce, to dąży do celu.

 

 

Niniejszy wywiad, w świetle prawa autorskiego i prasowego, stanowi własność intelektualną KH Toruń HSA oraz autora wywiadu: Marcina Jurzysty. Powielanie, cytowanie, przedrukowywanie w całości lub we fragmentach, w wydawnictwach papierowych oraz internetowych, bez wiedzy i zgody autora zabronione.

 


Udostępnij