Strefa pracy Żurawia… rozmowa z Pawłem Żurawskim, pracownikiem KH Energa Toruń

3 lata temu | 02.10.2020, 11:04
Strefa pracy Żurawia… rozmowa z Pawłem Żurawskim, pracownikiem KH Energa Toruń

Za 4 lata będziemy obchodzić okrągłą, 100 rocznicę hokeja w Toruniu. Powinno to być wspólne święto całego środowiska, byłych i obecnych zawodników, Kibiców, którzy tak chętnie się angażują w życie klubu, administracji Tor-Toru i całego grona naszych Sponsorów, Sympatyków i Przyjaciół,

Pracujesz w toruńskim klubie od 9 lat, ale nie każdy wie, że zanim zostałeś pracownikiem klubu, byłeś wiernym kibicem.

Zawsze chciałem spróbować grać w hokeja. Pamiętam, że w okolicach 2010 roku, klub organizował takie otwarte treningi dla amatorów, mam z tego czasu pamiątkowe zdjęcie, gdy strzelam na bramkę bronioną przez Tomka Witkowskiego. Nie miałem wówczas jeszcze kompletnego sprzętu. Byłem wtedy jednym z inicjatorów KS Łyżwa, który później przekształciła się w Davos Toruń, a więc ekipę z Amatorskiej Ligi Hokeja, w której zacząłem grać, gdy zacząłem pracę w klubie, bo zbiegło się to w czasie ze skompletowaniem brakującego sprzętu.

Jeszcze 2-3 lata temu, gdy zimy były cięższe, razem ze znajomymi do godz. 1-2 w nocy, na osiedlu w Czerniewicach wylewaliśmy własne lodowisko plenerowe. Wspominając moje wejście do hokeja od strony klubowego zaplecza, to przyznam, że miałem ułatwione zadanie, ponieważ znałem część środowiska, m.in. z długich rozmów w starym Buliku [śmiech].

Dla niewtajemniczonych, czym zajmujesz się w klubie?

Jest to chyba moje ulubione pytanie [śmiech] Zawsze, gdy je słyszę, to swoją odpowiedź zaczynam od tego, że obsada organizacyjna klubu jest bardzo wąska i tak naprawdę trzeba zajmować się wszystkim i potrafić odnaleźć się w wielu sytuacjach. Zarówno jeśli chodzi o sprawy najbardziej skomplikowane, jak wnioski, rozliczenia dotacji, formalności związane z organizacją meczów jako imprez masowych, aż do czynności takich jak przenoszenie stołów, czy zbieranie kawałków rozbitej pleksy, co również mi się zdarzało robić. Pracownik klubowego biura musi mieć więc wiele twarzy i musi być bardzo elastyczny.

Czy praca w klubie zmieniła perspektywę, z której patrzysz na hokej?

Patrząc z bliska na całość zagadnienia, ale zupełnie z innej perspektywy widzi się znacznie więcej. Widzi się wady niektórych osób, widzi się złożoność niektórych sytuacji, które nigdy nie są tak zerojedynkowe jak oceniają je Kibice.

Czy praca w klubie ukierunkowała Twoje wybory jeśli chodzi o studia? Jesteś z wykształcenia menadżerem sportu, teraz studiujesz również na kierunku menadżersko-prawnym o specjalności sprzedaż / marketing/ PR?

Na pewno pierwszy kierunek studiów był bezpośrednio związany z pracą w klubie i chęcią podnoszenia swoich kwalifikacji, by móc jeszcze lepiej pracować na rzecz toruńskiego hokeja. Drugi kierunek jest natomiast w pewnym sensie konsekwencją tego pierwszego i jest z nim powiązany. W obecnych czasach zarówno marketing jak i public relations, to podstawy działania każdej instytucji, a umiejętności sprzedażowe pomagają pracować z wyjątkowym towarem, który próbujemy sprzedawać Kibicom i Sponsorom. Tym towarem były, są i będą emocje. Praca dyplomowa, którą przygotowuję oparta jest zresztą właśnie na funkcjonowaniu naszego klubu, co pozwala jeszcze z innej perspektywy przyjrzeć się temu, co robimy tutaj na co dzień.Jak widać zarówno Twoja praca, jak i edukacja orbitują wokół hokeja.

Czy czasem tęsknisz za tym, żeby móc zobaczyć mecz hokejowy jako Kibic?Oczywiście, że tak! Dlatego do momentu, w którym w moim życiu pojawiła się ukochana córeczka, praktycznie co roku, z grupą wieloletnich znajomych, jeździliśmy na różne imprezy hokejowe, czy to na Mistrzostwa Świata, czy też mecze Eisbären Berlin lub Oceláři Trzyniec.

Byłem także, podejrzewam, że jako jeden z pierwszych z Torunia, na europejskim meczu NHL w Helsinkach w 2009 roku. Obecnie nie mam tyle czasu, by móc pojechać na mecz hokejowy dla przyjemności, ale jeśli wybieram się na wyjazdowe mecze naszej drużyny, w trakcie których pałeczkę, jeśli chodzi o pracę wokół zespołu, przejmuje ktoś inny, to wtedy mogę oglądać taki mecz jako obserwator z boku, czerpiąc z tego przyjemność, ale jednocześnie wciąż podglądając organizatorów i ich pomysły i patenty organizacyjne, odnosząc je do tego, co robimy na toruńskim podwórku.

Przechodziłeś z klubem przez lepsze, ale i te gorsze chwile i masz za sobą wiele „nowych” sezonów. Czy potrafisz jeszcze za każdym razem czuć nowe otwarcie, które przychodzi z nowym sezonem?

Przede wszystkim każdy rok jest inny i w każdym roku można spodziewać się nowych wydarzeń, wyzwań, sytuacji. Jeśli spojrzeć wstecz, to w ciągu tych lat mojej pracy w klubie nie było dwóch takich samych sezonów. Pojawiają się jakieś klamry spinające kilka sezonów, np. ten sam rywal, z którym przychodziło się nam bić o awans lub utrzymanie, jak np. Zagłębie Sosnowiec, ale i tak każdy sezon jest niepowtarzalny. Nigdy, gdy rozpoczyna się nowy sezon, nie działam w ramach jakiegoś szablonu, zawsze też szukam dla siebie nowych wyzwań, nowych ścieżek rozwoju, szczególnych zadań, które chcę realizować w danym sezonie, tak jak np. rozwijanie oferty gadżetów do Hokejowej Fanszopy, na którym w nadchodzącym sezonie bardzo mi zależy, by nasza drużyna i cały toruński hokej mógł być widoczny w przestrzeni publicznej miasta. Musimy otworzyć się na większą liczbę fanów z zewnątrz, nie tylko na tych,

z którymi przybijamy piątki przed meczami.

Wspomniałeś o Hokejowej Fanszopie. Jesteś pomysłodawcą i autorem projektów wielu gadżetów dostępnych w naszej Fanszopie, wiele z tych projektów nie doczekało się jeszcze realizacji, pozostając w Twojej głowie. Wymyśliłeś chociażby czapeczki, które niedawno pojawiły się w ofercie i cieszą się dużą popularnością. Czego jeszcze Kibice mogą spodziewać się w nowym sezonie?

W tym roku w Hokejowej Fanszopie chcemy postawić przede wszystkim na odzież, którą używamy na co dzień. Dlatego będziemy starać się zapewnić ciekawe projekty koszulek, t-shirtów i grube bluzy, w których będzie można nie tylko przyjść na mecz, ale również pójść na co dzień do sklepu, na ślizgawkę, na rolki, czy na spacer. Zależy mi na tym, by były to rzeczy, które tak, jak już wspomniałem, pozwolą zaistnieć naszej drużynie w przestrzeni miasta.

Zostawiając kwestię teraźniejszości i Twoich pomysłów na nowe, hokejowe gadżety, gdybyś miał wskazać najweselsze i najsmutniejsze wspomnienie związane z Twoją pracą w klubie, to co by to było?

Najweselsze wspomnienie to chyba euforia po wygranej z Podhalem batalii o utrzymanie w Polskiej Hokej Lidze, bo wówczas to Podhale było naszą nemezis, z którą toczyliśmy boje i te decydujące mecze, na Tor-Torze były naprawdę emocjonujące i ta ulga i radość jednocześnie, po ostatnim gwizdku sędziego, będą czymś, co zapamiętam na bardzo długo. Najsmutniejszym wspomnieniem będzie ostatni mecz w październiku 2012 roku, gdy wiedzieliśmy, że tak naprawdę żegnamy się z Kibicami, żegnamy się z rozgrywkami, że nie udało się znaleźć żadnego rozwiązania tej trudnej sytuacji i smutny był też okres, który nastąpił potem, gdy odbudowywaliśmy drużynę, tak naprawdę wyciągając ją z niebytu, bez zawodników, przy złym pijarze, przy nikłym wsparciu Kibiców. Dlatego, gdy wspominam tamten zły czas i jednocześnie myślę o ostatnich dwóch latach, w których zapewniliśmy sobie udział w playoffach, to tym bardziej doceniam to, co teraz mamy i uważam to za duży sukces.

Dotarliśmy do Twoich wspomnień związanych z pracą. Witasz i żegnasz zawodników. Przywiązujesz się do nich?

Tak, przywiązuję się do zawodników, którzy dają coś więcej od siebie. Czasem są to umiejętności hokejowe, czasem jest to charakter, nie tylko na lodzie, ale i poza nim, czasem jest to czysto ludzkie podejście do innego człowieka. Mówiłem już o tym, że w klubie sprzedajemy ludziom emocje i te same emocje działają również na nas, na zawodników i wszystkich pracowników klubu, a emocje potrafią ludzi łączyć, potrafią właśnie budować to, co nazywamy drużyną. W tym momencie przypomniałem sobie zawodnika, który co prawda nie grał, gdy ja pracowałem w klubie, tylko wcześniej. Chodzi mi o Teemu Pakarinena, który poza lodem sprawiał wrażenie niepozornego chłopca, a na lodzie budziła się w nim bestia. Do takich zawodników można się przywiązać. Mam nadzieję, że Finowie, którzy w tym sezonie mają dołączyć do naszej drużyny, nawiążą do tych fińsko-toruńskich tradycji hokejowych.Gdy byłeś Kibicem, swoje przywiązanie do klubowych barw manifestowałeś m.in. prowadząc chyba jedyny kanał na YouTubie poświęcony toruńskiej drużynie.

To były czasy, gdy kreatory wideo, w których można podłożyć muzykę dopiero raczkowały. Byłem aktywny nie tylko na nieistniejącym już forum Kibiców TKH, ale zawsze chciałem dawać coś więcej od siebie, czy to robiąc plakaty meczowe, czy kubeczkach-cegiełkach dla Adama Fraszko, robiąc kibicowskie klipy na YouTubie, czy też starą flagę kibiców CT1924 wiele lat funkcjonująca na trybunach wg ideii Michała Piszczka ciągle również będącego wsparciem dla klubu. To wszystko zresztą było katalizatorem tego, że pojawiłem się tutaj w klubie, wciągnięty przez osobę wówczas tu pracującą, która doceniała to, co robię i w pewnym momencie, gdy pojawił się wakat, dała mi szansę, aby być jeszcze bliżej tego wszystkiego.

A czy wypatrujesz teraz Kibicowskich kanałów lub blogów poświęconych naszej drużynie? Dzieje się coś w tym obszarze?

Brakuje mi, i nie dotyczy to tylko naszej drużyny, ale całego, polskiego hokeja, takiego fandomu, który ma chociażby koszykówka, czy żużel, nie mówiąc już o piłce nożnej. Tam, pod każdym newsem potrafi pojawić się długa i rozbudowana dyskusja. W hokeju dzieje się wiele fajnych rzeczy, lecz przemykają one niezauważone ponieważ nie ma takiego grona odbiorców, którzy generowaliby takie dyskusje. Cały czas szukam i śledzę, to co pojawia się w sieci, jeśli chodzi o hokej. Doceniam chociażby chłopaka z USA, który pisze po angielsku o polskim hokeju, robiąc świetną robotę i skupia się głównie na młodych zawodnikach. Doceniam też inne, nowe formy, takie jak podcasty hokejowe. Doceniam również nowy kanał, który powstaje przy serwisie polskihokej.eu, gdzie też pojawiają się materiały nietworzone przez kluby. Jednocześnie cały czas uważam, że jest tego za mało. Nie ma telewizyjnego magazynu hokejowego, nie ma papierowego czasopisma, brakuje mi też czystej, rzetelnej publicystyki, która pojawiła by się w miejsce samych, suchych wzmianek o meczach, kontuzjach. Brakuje czegoś, co nie tylko można przeczytać, ale przede wszystkim czegoś, co prowokuje dyskusję.

Za 4 lata 100-lecie hokeja na lodzie w Toruniu. Masz jakieś plany, marzenia, pomysły na to, jak moglibyśmy świętować ten jubileusz?

Tak, za 4 lata będziemy obchodzić okrągłą, 100 rocznicę hokeja w Toruniu. Powinno to być wspólne święto całego środowiska, byłych i obecnych zawodników, Kibiców, którzy tak chętnie się angażują w życie klubu, administracji Tor-Toru i całego grona naszych Sponsorów, Sympatyków i Przyjaciół, Sędziów hokejowych. Wszyscy razem powinniśmy wspólnie działać, by ten jubileusz móc świętować uroczyście i godnie, tak jak na to zasługuje biało-czerwono-niebieski hokej.

Udostępnij