Zawsze rozważałem powrót do Torunia. Poczułem, że jest już czas na zmianę, więc jak pojawiła się propozycja, to wiedziałem, że się dogadamy.
Ostatni raz grałeś w Toruniu w sezonie 2014/2015 , gdy nasza drużyna występowała na zapleczu ekstraklasy. W sezonie zasadniczym zagrałeś 32 mecze, zdobyłeś 33 punkty (8 goli i 25 asyst), potem w siedmiu meczach play-off dołożyłeś jeszcze jedną asystę. Pamiętasz jeszcze tamten sezon, tamtą drużynę i zmagania w finale z Zagłębiem Sosnowiec?
Dobrze pamiętam tamten sezon, niestety nie zakończył się on tak jak oczekiwaliśmy. W tamtym sezonie „pierwsza liga” był dość mocna, my zakładaliśmy awans, a nie udało się go uzyskać. Finalnie Toruń w następnym sezonie zagrał w Ekstraklasie, lecz stało to długo pod znakiem zapytania, a ja już wcześniej podpisałem kontrakt w Jastrzębiu. Pamiętam, że w tamtej drużynie panowała bardzo fajna atmosfera przez cały sezon, dlatego bardzo pozytywnie wspominam ten okres.
Czy wyjeżdżając po tym sezonie z Torunia i podpisując kontrakt z JKH GKS Jastrzębie przewidywałeś, że ten okres gry poza swoim rodzinnym miastem będzie tak długi? Wcześniej miałeś już epizod poza Toruniem, w barwach KTH Krynica, w sezonie 2013/2014, ale wróciłeś do Torunia po jednym sezonie. Przygoda z Jastrzębiem była dużo, dużo dłuższa.
Szczerze, to
nie sądziłem, że na tak długo opuszczę Toruń. Przychodząc do Jastrzębia,
tworzyła się tam nowa, młoda drużyna, w której widziałem szanse rozwoju. Z roku
na rok, gra tej drużyny wyglądała coraz lepiej i widziałem szanse na grę o
najwyższe cele, czego dowodem na pewno jest sezon 2020/2021, w którym
wygraliśmy wszystko, co było możliwe, jak i wszystkie trofea, które zdobyliśmy
w ostatnich latach.
Grałeś w Jastrzębiu od sezonu 2015/2016 aż do minionego sezonu. Tak jak wspomniałeś, to długi okres czasu, w którym zmieniało się zarówno oblicze jastrzębskiej drużyny, jak i twoja zadania, które wyznaczał Ci trener, którym przez cały czas Twojej gry w klubie był Robert Kalaber. Jak oceniasz przekrojowo swoje występy w JKH na przełomie tych lat i pracę z Robertem Kalaberem?
Tak jak wspomniałem, z roku na rok drużyna stawała się coraz mocniejsza. Przez wszystkie lata trener wprowadzał swoją wizję drużyny, co przynosiło efekty. W każdym roku zespół wyglądał inaczej, więc moja rola zmieniała się przez te lata w zależności od potrzeb drużyny. A z trenerem Robertem współpracowaliśmy 7 lat, więc jest to długi okres czasu, wiadomo były chwile lepsze jaki i gorsze. Ale z wszystkich tych lat chcę wynieść jak najwięcej dobrego, co mam nadzieję przełoży się pozytywnie na moją grę w przyszłości.
Zdążyłeś zdobyć dwukrotnie brązowy medal z JKH, w sezonie 2019/2020 i 2021/2022 i raz mistrzostwo w sezonie 2020/2021, połączone z Pucharem Polski i Superpucharem Polski, sześciokrotnie zagrałeś w meczu Champions Hockey Leagu, do tego dwukrotnie zagrałeś w seniorskiej reprezentacji Polski. Jak wspominasz tamte sukcesy? Gdybyś mógł spotkać siebie samego, powiedzmy z okresu, gdy nie miałeś jeszcze nawet osiemnastu lat, to czy sądzisz, że tamten Kuba Gimiński uwierzyłby Ci wtedy, gdybyś mu powiedział, że w przyszłości będzie święcił takie tryumfy?
Myślę, że ten młody Kuba mógłby w to uwierzyć, ale nie, że nastąpi to aż w tak krótkim okresie czasu, bo większość z tych trofeów zdobyliśmy w ostatnich 3-4 latach. Na pewno byłby również szczęśliwy, że zagrał w Hokejowej Lidze Mistrzów, co na pewno było wspaniałą przygodą. Sądzę, że jednak najbardziej by się ucieszył ze zdobytego medalu w barwach toruńskiej drużyny, na co teraz jest szansa i o co będziemy walczyć.
A co tamten Kuba sprzed lat, powiedziałby na bycie tatą małego Tymka i Mikołaja? Jak odnajdujesz się w roli ojca i jak ten fakt wpłynął na Ciebie?
Myślę, że z tego by się ucieszył najbardziej. Bycie ojcem, to jest coś najwspanialszego, co mnie spotkało w życiu. W roli taty czuję się wspaniale, ale jak się spisuję, to byłoby trzeba spytać mojej żony [śmiech]. Oczywiście życie przy dwójce małych dzieci zmienia się o 180 stopni, ale nie zamieniłbym tego na nic innego. No i wzrosła mi liczba kibiców o dwóch [śmiech]
Część naszych Kibiców, zwłaszcza tych młodych, być może nie zna Twojego hokejowego przezwiska. Skąd wziął się Guma?
Tak naprawdę to sam nie wiem… [śmiech]. Odziedziczyłem je po starszym bracie, który również grał w hokeja. Wszyscy go tak nazywali, więc w związku z tym i ja stałem się „Młodym Gumą”. A finalnie jest to gdzieś pewnie pochodną nazwiska…
Gdy anonsujemy podpisanie nowego kontraktu, większość Kibiców odruchowo sprawdza ostatnie statystyki. Czy te Twoje, z ostatnich dwóch lat wynikały z roli jaką musiałeś odgrywać w zespole? Jak Ty oceniasz sam siebie z tego najnowszego okresu?
Tak jak wspomniałem wcześniej, drużyna zmieniała się przez lata, a razem z tym moja pozycja w zespole. Na pewno moje zadania przez ostatnie dwa lata były bardziej defensywne i bardziej nastawione na nie tracenie bram
Czy długo zastanawiałeś się nad propozycją z Torunia? Jakie to uczucie wiedzieć, że już we wrześniu znowu zagrasz w biało-czerwono-niebieskich barwach?
Zawsze rozważałem powrót do Torunia. Poczułem, że jest już czas na zmianę, więc jak pojawiła się propozycja, to wiedziałem, że się dogadamy. Bardzo się cieszę, że we wrześniu ponownie będę mógł wystąpić przed toruńskimi kibicami i motywuje mnie to do ciężkiej pracy, by pokazać się z jak najlepszej strony. Oczywiście Jastrzębie zawsze będę pozytywnie wspominał i darzył sentymentem, tam spędziłem fajnych siedem lat, poznałem moją żonę i tam urodziły się nasze dzieci.
Co chcesz przekazać toruńskim Kibicom, którzy znowu będą mogli skandować Twoje imię, dopingując drużynę w trakcie meczów?
Chciałbym tylko powiedzieć, ze dam z siebie wszystko, aby Toruń walczył o najwyższe cele. Mam nadzieję, że będziecie nas głośno dopingować w sezonie, a my postaramy się dać Wam jak najwięcej powodów do radości. Jestem bardzo szczęśliwy, że znów będę mógł wystąpić dla Was w biało-czerwono-niebieskich barwach.
Niniejszy wywiad, w świetle prawa autorskiego i prasowego, stanowi własność intelektualną KH Toruń HSA oraz autora wywiadu: Marcina Jurzysty. Powielanie, cytowanie, przedrukowywanie w całości lub we fragmentach, w wydawnictwach papierowych oraz internetowych, bez wiedzy i zgody autora zabronione.