Wszyscy ciągniemy za ten sam koniec liny... Rozmowa z Konsta Jaakolą, napastnikiem KH Energa Toruń

3 lata temu | 02.10.2020, 11:41
Wszyscy ciągniemy za ten sam koniec liny... Rozmowa z Konsta Jaakolą, napastnikiem KH Energa Toruń

Nie wiedziałem wiele ani o Polsce, ani o toruńskim klubie. Gdy usłyszałem od mojego agenta o możliwości gry w Toruniu, stwierdziłem, że po prostu warto spróbować i zobaczyć jak moje umiejętności sprawdzą się w polskich realiach.

Jakie były Twoje myśli i wyobrażenia przed przyjazdem do Polski i dołączeniem do toruńskiej drużyny?

Nie wiedziałem wiele ani o Polsce, ani o toruńskim klubie. Gdy usłyszałem od mojego agenta o możliwości gry w Toruniu, stwierdziłem, że po prostu warto spróbować i zobaczyć jak moje umiejętności sprawdzą się w polskich realiach. Zdecydowałem się na wzięcie udział w testach i przyznam, że od razu polubiłem Toruń jako miasto i toruński klub, który przyjął mnie świetnie i od samego odbioru na lotnisku pokazał się jako bardzo profesjonalna i poważna organizacja. Dlatego, gdy dostałem propozycję kontraktu, to długo się nie zastanawiałem. Już wiedziałem, że chcę tu być i grać.

To, że gra Ci się tu dobrze, widać po dwóch pierwszych meczach, w których zdobyłeś dwie bramki. Jak oceniasz swoją grę na tym etapie i grę całej drużyny?

Oceniając grę całej drużyny, bo to ona jest dla mnie najważniejsza, to nie powiem nic nowego, jeśli stwierdzę, że to był bardzo dobry start. Dwa zwycięstwa w dwóch pierwszych meczach sezonu dodają wiary w siebie i wiary w drużynę. Tworzymy razem prawdziwy kolektyw i atmosfera w drużynie jest moim zdaniem niesamowita. Oczywiście to dopiero początek sezonu, mamy wiele rzeczy, nad którymi musimy pracować, np. wyprowadzanie krążka i gra we własnej tercji, ale naprawdę grę wszystkich chłopaków oceniam bardzo dobrze i cieszę się, że gram z nimi. Jeśli miałbym spojrzeć na te mecze z perspektywy własnej gry, to oczywiście te dwa gole w dwóch meczach, to dobry początek. Po przerwie letniej zagrałem na razie tylko trzy mecze, więc wciąż jeszcze się rozkręcam. Z meczu na mecz będę grał coraz lepiej. Już w tych dwóch meczach miałem kilka sytuacji bramkowych, które mogły zakończyć się trafieniem i staram się analizować te akcje, żeby w przyszłości kończyły się bramką. Cieszę się też, że w meczu z Podhalem nie straciliśmy bramki, bo to potwierdza dobrą grę Antona i całej drużyny w obronie.

A jak oceniasz poziom Polskiej Hokej Ligi?

Poziom mnie naprawdę zaskoczył pozytywnie. Jest moim zdaniem wysoki. Jeśli miałbym porównać go do poziomu lig fińskich, to oczywiście są pewne różnice w samym stylu gry i rozwiązaniach taktycznych, ale wydaje mi się, że poziom jest bardzo zbliżony do Mestis, gdzie występowałem w ubiegłym roku. Polski hokej ligowy to hokej, w którego dobrze się gra.

A jak wypadają toruńscy Kibice w porównaniu z tymi z Mestis?

Toruńscy Kibice są po prostu wspaniali. Dla mnie to było szaleństwo [śmiech]. W Finlandii, nawet, gdy na trybunach jest dużo osób, to nie są tak głośne jak Kibice z Torunia. Bardzo mi się podobało, że reagują nie tylko na gole, ale na każdą akcję, każde zagranie i autentycznie wspierają drużynę i kibicują z całych sił. To jest po prostu rewelacja! Dlatego już teraz chciałbym powiedzieć Kibicom – trzymajcie tak dalej, nie przestawajcie przychodzić, nie przestawajcie dopingować, cieszmy się razem hokejem!

Z pewnością Kibice ucieszą się z tego, jak oceniasz ich doping, zwłaszcza, że w swojej karierze miałeś okazję zobaczyć i usłyszeć doping również w najwyżej klasie rozgrywkowej w Finlandii, a więc w Liiga. Zagrałeś tam sześć meczów, w barwach KooKoo. Jak wspominasz tamten czas?

To był ostatni rok mojej gry na poziomie juniorskim. Grałem przez cały rok w pierwszej drużynie juniorskiej KooKoo i pamiętam, że w lutym dostałem powołanie do drużyny seniorskiej. To było niesamowite. Czułem, że spełnia się moje marzenie o grze w profesjonalnej drużynie. Marzyłem o tym od dziecka. To było wręcz irracjonalne doznanie. Pamiętam, że byłem w szatni przed treningiem z pierwszym składem juniorskim i nagle podszedł do mnie trener i powiedział, że następnego dnia mam pojawić się na treningu seniorów i zagrać w wieczornym meczu. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć i możesz sobie wyobrazić, że ciężko było mi się skoncentrować na treningu z juniorami [śmiech], bo już myślami byłem na treningu z seniorami KooKoo i na meczu, w którym miałem zagrać. Potem przyszedł ten moment i okazało się, że mimo wszystko to wciąż ten sam hokej, w którego mogę grać i to grać całkiem nieźle, na tyle, że już do końca sezonu zostałem z seniorami KooKoo. To było wspaniałe przeżycie i nigdy tego nie zapomnę.

Miałeś też okazję rozegrać trzy sezony w USA. Nie myślałeś wtedy, by tam zostać?

Przyznam szczerze, że chyba nigdy nie myślałem o grze w USA. Dostałem szansę, by tam pojechać i zagrać, zobaczyć jak wygląda tam hokej. Skorzystałem z tego. Przy okazji postanowiłem skończyć tam szkołę średnią i to tak naprawdę szkoła zadecydowała, że po pierwszym roku zdecydowałem się na kolejny. Udało mi się ukończyć pierwszy rok nauki w liceum, jedocześnie dobrze grałem, więc miałem szansę kontynuować jedno i drugie. Tak doszło do tego, że rozegrałem kolejny sezon. Po tym sezonie dostałem szansę na grę w EHL, w dobrej drużynie Philadelphia Little Flyers, więc zdecydowałem się na trzeci sezon w USA. Po tym sezonie dostałem szybko dobrą propozycję z Finlandii i nie zastanawiałem się nawet. Potem już cieszyłem się grą w Europie i nie myślałem nawet o powrocie do USA.Zatem dobrze się stało, że wybrałeś Europę, bo dzięki temu, teraz grasz z nami [śmiech].

Przed naszą drużyną dwa, ciężkie, wyjazdowe mecze. Jak się do nich nastawiasz. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc pewnie Ty też masz apetyt na kolejne bramki?

O tak! Z pewnością! Gdy gram, zawsze chcę strzelić bramkę i pomóc drużynie. Niewiele wiem o naszych kolejnych przeciwnikach, ale cieszy mnie sam fakt, że mogę wyruszyć z drużyną w drogę, zobaczyć inne miejsca w Polsce, poznać inne drużyny, inne lodowiska, innych Kibiców. To będzie duże wyzwanie, by przenieść sukces odniesiony u siebie, na sukces odniesiony na wyjeździe.

Wspomniałeś o tym, że cieszysz się z tego, że możesz wyruszyć z drużyną w podróż, która w wypadku naszej, toruńskiej drużyny, w większości przypadków jest podróżą bardzo długą [śmiech]. Jesteś przygotowany na tak długą wyprawę?

Przywykłem do długich podróży na mecze [śmiech]. W ubiegłym roku grałem w drużynie z dalekiej północy Finlandii i najkrótsza podróż jaką musieliśmy odbywać na mecz wyjazdowy trwała pięć godzin, więc nie straszne mi długie godziny w autokarze. Na pewno podróż będzie okazją, żeby jeszcze lepiej poznać się z resztą drużyny.

Jak oceniasz atmosferę w toruńskim zespole, współpracę z chłopakami i sztabem trenerskim?Jak dotąd nie mogę powiedzieć nawet jednego złego słowa. Jest po prostu świetnie. Wszyscy mamy ten sam cel, wszyscy ciągniemy za ten sam koniec liny. Nie tylko zawodnicy, ale trenerzy, obsługa biurowa. Doceniam taką wspólnotę, która przekłada się na bardzo dobrą chemię w drużynie.

Skoro tak bardzo podoba Ci się w naszej drużynie, czy zamierzasz próbować uczyć się języka polskiego [śmiech]?

Tak, na pewno będę próbował. Znam już jakieś pojedyncze słowa: cześć, kawa, karta [śmiech]. Długa droga przede mną [śmiech].

Anton ostatnio opowiadał o swoim rytuale z wylewaniem wody z bidonu, a czy Ty masz jakiś, własny rytuał przedmeczowy?

Może nie nazwałbym tego co robię rytuałem, ale mam pewną rutynę i powtarzalność tego co robię przed meczem. Zawsze wizualizuję sobie grę, wyobrażam sobie jakieś sytuacje meczowe, jakieś zagrania, starając się przygotować na nie, zanim naprawdę się wydarzą. Można powiedzieć, że rozgrywam mecz w głowie, zanim rozegram go na lodzie. Zazwyczaj powtarzam też dokładnie tą samą rozgrzewkę, zarówno na sucho, jak również na lodzie. Więc może nie mam jakiś magicznych czynności i rytuałów, zamiast tego mam rutynę, która pozwala mi się skoncentrować.

Chciałbyś na zakończenie przekazać coś jeszcze naszym Kibicom?Tak jak już powiedziałem lubię rutynę i powtarzalność, więc powiem raz jeszcze, że mam nadzieję, że taką rutyną stanie się dla Kibiców przychodzenie na nasze mecze, dopingowanie takie, jak to, które słyszałem, a może jeszcze głośniejsze. My każdego dnia damy z siebie wszystko, by również zwycięstwa KH Energa Toruń były czymś jak najbardziej rutynowym i powtarzalnym.

Udostępnij